lirykisztarbowski.blogspot.com
WierszeM: Filharmonia
http://lirykisztarbowski.blogspot.com/2015/03/filharmonia.html
Już na scenie orkiestra w czarnych siadła frakach. Już kapelmistrz batutą w tajemniczych znakach. Na sztorc stawia muzyków i dostraja miny. W sekcje wzgardy, wyższości, ironicznej drwiny. A publika tymczasem pokasłuje, szemrze,. Z tamtym droczy się tamta, sucho kaszle tenże,. 8221;Pory roku” za chwilę rozgonią szum mglisty –. Jeszcze tylko czekają na wejście solisty. Wreszcie… lezie. Drab czarny, po sufit wysoki,. Przestrzeń sali barami rozpycha na boki,. W łapskach pałę sękatą od niechcenia ściska:.
lirykisztarbowski.blogspot.com
WierszeM: Bocian
http://lirykisztarbowski.blogspot.com/2015/03/bocian.html
Kochanie, wstawaj. wiosna! Bocian siedzi na oknie,. Pyta, czy mógłby zostać,. Bo czuje się samotnie. I właśnie do akwarium. No - mruknął - chyba można? Noc była dziś dość mroźna). Czy wszystkie rybki - pyta -. Bo jeśli. to on schwyta,. Aa i masz okrzyki. I wachlowania uszu,. Od stada małp z Afryki. I od słonicy z buszu. Wspominał mu też żółw,. Że odwiedzi cię wreszcie. Zaraz, jak dojdzie tu,. A to ze sto lat jeszcze. Tymczasem - wstawaj. wiosna! Następny bociek w oknie. Pyta, czy mógłby zostać,.
lirykisztarbowski.blogspot.com
WierszeM: cel NIK
http://lirykisztarbowski.blogspot.com/2015/03/cel-nik.html
Z biustonoszem wypchanym silikonem. Uroczą czarnulkę z alkoholem we krwi. Tamtą rudą małpę z fałszywymi diamentami w oczach. I dwie stateczne damy bez mężowskiej akcyzy. Ale ciebie kochana nie puszczę -. Straciłem kontrolę nad sobą! Proszę pójść ze mną. Za tymi oto rozkwitłymi gałązkami jaśminu. Na wiosenną osobistą rewizję. Udostępnij w usłudze Twitter. Udostępnij w usłudze Facebook. Udostępnij w serwisie Pinterest. Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom). Jeszcze miejsce na słońce). 8224; † †.
lirykisztarbowski.blogspot.com
WierszeM: Jerychonki
http://lirykisztarbowski.blogspot.com/2015/03/jerychonki.html
Umierałem. Noc. Księżyc. Pełnił wachtę na niebie. Ćmy zawołał pod lampę,. Grały na srebrnych trąbkach. I poznałem po głosie. Wszystkie: były jedną –. Pytam śmierci się grzecznie. Tylko cienie jak święci. Sprawy trzeba brać w ręce,. Nawet, gdy śmierć patrzy w oczy:. 8211; Ty stary pijaku! Ops… nie do ciebie, pilocie (sorry, Neil, sorry…). 8211; ty wiś w dół głową, w hamaku. Na księżycu pod płotem. I sadź, przesadzaj. Mnie dróg już nie potrzeba. Na srebrnej trąbce ćma gra…. 8211; jaka ćma, przecież to nuta,.
sonetymsztarbowski.blogspot.com
S o n e t y: Inny
http://sonetymsztarbowski.blogspot.com/2014/09/inny.html
101 sonetów Marek Sztarbowski. Jakiś dziwoląg przez wieś szedł schylony,. Przy płotach baby rozstawiał ciekawe. Psy ujadały wychudłe, głupawe,. W dzwonnicy nagle trwożyły się dzwony. Ot, dziwak, cudak." - przedwieczorne chłopy. Pykali kółka jakby aureole,. Gdy dziwny skręcał na łubinu pole. I metr ponad nim stawiał bose stopy. Wyrostek pobiegł żegnać go kamieniem,. Gardziel rozdarła gruba wiejska dziwa :. Przylazła skądściś stara świnia z chliwa! I wygrażały żurawie ramieniem,. A tu łazi sonet quasi.
sonetymsztarbowski.blogspot.com
S o n e t y: Chleb
http://sonetymsztarbowski.blogspot.com/2014/09/chleb.html
101 sonetów Marek Sztarbowski. Rosłem od ziarna dziwnie naokoło;. Poprzez szum innych, co dzień dłuższe włosy;. Pachniałem myśląc, że jest mi wesoło:. Ślepe źdźbło żyta tuż przed chwilą kosy! Bywałem taki pewny siebie,. Że dom mój w chmurach, że przerosnę drzewa,. Kiedyś świat zamknę w upieczonym chlebie,. Słońce i księżyc. że dla mnie dojrzewa? O, głupi, głupi! Dziś, mielony w młynie,. Wśród mnóstwa innych, a głupich tak samo -. Czekam na Rękę sięgającą rano! Złoty marzyciel wyrosły pod niebem:.
sonetymsztarbowski.blogspot.com
S o n e t y: Czereśnia
http://sonetymsztarbowski.blogspot.com/2014/09/czeresnia.html
101 sonetów Marek Sztarbowski. Zerwał czereśnię w nieszporach ukryty,. Słodką czereśnię spod samego nieba. Kiedy zjadł pierwszą - drugiej mu potrzeba,. Lecz i po drugiej poczuł się mniej syty. Po wszystkich pobiegł pukać w konfesjonał :. Wyjadłem księdzu wszyściutkie czereśnie! A proboszcz pobladł, uśmiechnął boleśnie,. Przypadek zrządził, że akurat skonał. Nadleciały ptaki - szpaki czereśniowe,. W żarłoka skroniach dziobią niepokoje,. Pestki wyplute rosną nazad w głowę,. Udostępnij w usłudze Twitter.
sonetymsztarbowski.blogspot.com
S o n e t y: Liljana
http://sonetymsztarbowski.blogspot.com/2014/10/liljana.html
101 sonetów Marek Sztarbowski. Jak radziłaś tak zrobiłem mateńko. Zawoławszy majstrów świerszcza głosem. Wykopałem studnię przez sierpień głęboką. By skusiła Liljanę źrenicą niebieską. Wszyscy przyszli długo słońce. Nad wsią stało przechylonym latem. Wiatr się zdrzemnął z kocurem na płocie. Węgiereczki mdlały w liściastym dolmanie. I staliśmy tak matko aż zmarłaś. Aż w nas jesień spadła jak z pieca. I dopiero wtedy Liljana. W wirze liści zimnego powietrza. Przyszła tańczyć i śpiewać. A tu łazi sonet quasi.
SOCIAL ENGAGEMENT